55 Rajd Karkonoski - marcowe Karkonosze 

W Karkonosze pojechałam zarówno po to, żeby spotkać się ze starymi znajomymi (po Jasiu została niestety tylko składka klubowa – on sam ulotnił się na kolejny bieg), ale też by sprawdzić co zmieniło się w „Odrodzeniu” – a o tym, że jest lepiej było słychać już w lecie.

[Rozmiar: 40264 bajtów]

Piątkowe przejście z Karpacza, przez Samotnię i Równię do Odrodzenia było bajkowe: rozświetlony słońcem śnieg i warstewki lodu, rozległe – nieczęste w Sudetach – pejzaże  ,  cisza i spokój.

A na miejscu kilka niespodzianek:  po pierwsze w schronisku cieplutko i ciepła woda;
na rajdzie dawno nie widziani znajomi, jak i uczestnicy tegorocznego Rajdu Sudeckiego...i wiadomość, że nieodległa Chatka AKT ciągle istnieje i ma swojego opiekuna.
[Rozmiar: 61655 bajtów]

 

 Wieczór pożegnalny to wspominki, podziękowania no i śpiewy przy akompaniamencie niezawodnego Jarka.

A potem było jeszcze śpiewanie kapitalnych „chłopaków” turystów z Beskidzkich szlaków z „Czwartą nad ranem” Starego Dobrego włącznie.

  [Rozmiar: 39661 bajtów]

[Rozmiar: 31057 bajtów]

Gospodarze schroniska „Odrodzenie” – to były zawodnik narciarski pan Piotr Kaczmarek i jego Mama, żelazną ręką trzymająca na co dzień wszystkie sprawy schroniska, jak trzeba to stojąca za ladą, jak trzeba i można ucząca narciarstwa.

W czasie rocznej obecności gospodarze uratowali instalację grzewczą od technicznej katastrofy; wyposażyli sale: jadalną i świetlicową w kominki, zorganizowali kącik dla maluchów jak i ściankę wspinaczkową w przepastnym holu schroniska.
A na pomoc schroniskowego skutera można liczyć w każdej chwili, o czym mieliśmy okazję się przekonać. Oby najgorsze było już za nimi!

[Rozmiar: 58821 bajtów]

Przejście z Odrodzenia do schroniska na Szrenicy we mgle, wietrzysku i deszczu byłoby „katorgą” ...gdyby nie liczne „boudy”, którymi Karkonosze są upstrzone, jak nie przymierzając obraz Najjaśniejszego Pana w vinohradskiej  restauracji Szwejka.

Na Szrenicy było wspaniale – na cieplutkiej „górce” z ogromną ilością gorących żeberek kaloryferów mogłam wysuszyć przemoczone ubranie, żeby następnego dnia wykorzystać słoneczną pogodę i sfotogafować
przepiękne widoki.

Julietta Janczewska
marzec 2010.